Kosiarką przez świat

Kosiarką przez świat

Kosiarką przez świat
autorem artykułu jest Michał Skassa

Kiedy przypominam sobie film Davida Lyncha „Prosta historia” zawsze zastanawiam się nad możliwością odbycia „takiej” podróży w rzeczywistości. Wiadomo jak skończyłoby się to przy użyciu polskich dróg, jednak problem tkwi w pytaniu, czy podróż kosiarką przez kraj jest fizycznie możliwa i co byłoby do niej niezbędne. Przede wszystkim dobra kosiarka ze sporą mocą. Przypuśćmy, że wybieram kosiarkę firmy Karcher, gdyż taki sklep mam najbliżej domu. No, więc wchodzę do środka i pytam sprzedawcę o urządzenie, na którym mógłbym przemierzyć kraj w celu odwiedzenia chorego brata. W ośmiu na dziesięć przypadków kończy się wygnaniem ze sklepu, jednak w końcu trafiam na sprzedawcę, którego urzeka moja historia. Wyobraźmy sobie, że ten zaprowadza nas na zaplecze sklepu, gdzie pokazuje mi w sekrecie maszynę, którą składał po kryjomu od lat, rzecz jasna kosiarkę. Rzeczywiście jest to cudo, widać ślady nowatorskiej techniki, jak i tradycyjnych rozwiązań. Gdy pytam za ile mogę to cacko nabyć, sprzedawca ze łzami w oczach opowiada mi swoją historię. Okazuje się, że od dzieciństwa marzył tylko o przemierzeniu kraju na kosiarce. W tym celu konstruował tą właśnie maszynę, jednak choroba lokomocyjna pokrzyżowała jego plany. Postanawia oddać mi swój totem za darmo, pod warunkiem, że wcielę swój plan w życie i będę pisał. Godzę się bez wahania. Za niecałą godzinę cudo stoi w moim własnym garażu. Pod obudową zdjętą z jakiejś większej wersji kosiarki Karcher, widnieją, w większości, nieznane mi urządzenia. Nie przejmuję się tym i kompletuje swój skromny bagaż. Problem tkwi w celu mojej podróży. Mówiąc krótko, nie mam dokąd jechać. Otwieram atlas i wodzę palcem po mapie. Po wielu próbach decyduje się na podróż nad morze. Obraz kosiarki stojącej u skraju kontynentu napawa mnie nieoczekiwaną dumą, jestem to winny wszystkim pokoleniom kosiarek, którym zdarzyło się błądzić po tym świecie. Kiedy wyjawiam mój plan przyjacielowi, ten radzi mi rejestrację pojazdu w urzędzie, przegląd techniczny i rzecz jasna wykupienie ubezpieczenia. Mój plan wali się, a ja nie jestem w stanie walczyć. Przez trzy następne dni nie opuszczam mieszkania, ciągle towarzyszą mi obrazy podróży, której nie będzie dane mi odbyć. Tak zapewne zakończyłaby się ta hipotetyczna historia. I kto mi teraz powie, że w zracjonalizowanym społeczeństwie naszej ery można być wolnym?

--


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zobacz takze:
Amarantus – zdrowie w makaronie Siła Serca
Radiologia i USG - rys historyczny
Bez prądu ani rusz - Agregaty prądotwórcze
Dieta mózgu
Jak bez problemu zdać egzamin na prawko?